Blog
Data publikacji: 19-01-2024
Zimowy czas, często brzydka pogoda, okres ferii szkolnych skłania wielu z nas do szukania miejsc, gdzie można odetchnąć od zimowych depresyjnych nastrojów. Na pewno takim miejscem jest Malta. Ta śródziemnomorska wyspa jest idealna na wypoczynek w czasie zimowych ferii. W styczniu jest zdecydowanie cieplej niż w Polsce (około 14-17 stopni), ceny noclegów przystępniejsze niż w sezonie letnim, a poziom usług hotelowych ciągle rośnie.
Na początek uwaga. Wszystko, co jest w tym tekście, jest wynikiem obserwacji i przeżyć autora i siłą rzeczy mogą być one obarczone subiektywnym spojrzeniem.
Czego się spodziewać?
Większość naszych turystów wybiera zorganizowane wyjazdy przygotowane przez biura podróży. Ma to swoje plusy:
- zorganizowany przelot
- transfer z lotniska do hotelu i na lotnisko
- przygotowane posiłki
- kontakt z rezydentem/opiekunem
Bądźmy szczerzy. Taki wyjazd to wrażenia poznawcze (zabytki, przyroda, krajobrazy) oraz kulinarne. Opcje są zazwyczaj dwie: śniadanie oraz śniadanie i obiadokolacja. W zależności od zawartości portfela. My skupimy się na wersji budżetowej, czyli śniadania w hotelu a pozostałe posiłki w miarę potrzeb.
Hotelowe śniadania
Tak naprawdę wszystko zależy od standardu hotelu. I nie chodzi tu o cenę za pobyt, bo czasem trafiają się naprawdę korzystne oferty, ale ogólną politykę właścicieli obiektu. Mając porównanie hotelowych, maltańskich śniadań z dwóch miejsc widać spore różnice, przy podobnej cenie za pobyt.
Poranny rozruch zaczynał się o 7 rano i trwał do 10. W tygodniu tłumów nie było, weekend wszystko zmienił. Okazuje się, że na weekendy przyjeżdżają nie tylko Włosi (z Sycylii, promem na Maltę tylko 1,5 godziny), ale też Francuzi, Niemcy. Weekendy to także okazja dla rodowitych Maltańczyków na hotelowy wypoczynek. Z uwagi na międzynarodowych gości, śniadaniowe menu było w typie kontynentalnym, z odcieniem śródziemnomorskim i brytyjskim (Malta przez prawie 200 lat była pod panowaniem Wielkiej Brytanii).
Oto czym witano turystów o poranku:
- trzy odmiany żółtego sera, naprawdę szlachetne w smaku, zdradzające wysokie standardy wytwórni;
- tuńczyk z ziołami, sardynki w oliwie;
- ziołowe dressingi; oliwy smakowe (z ziołami, czosnkiem, słodkim chilli, cebulką);
- tapenada (pasta z oliwek z czosnkiem, oliwą i sardeli), hummus;
- sałatka ziemniaczana w stylu niemieckim;
- grissini (kawałki ciasta na pizzę z ziołami);
- galletti - tradycyjne maltańskie ciastka/krakersy podawane z dipami i serami;
- ser typu feta - jest mniej zwarty od swego greckiego odpowiednika;
- wędliny (szynka wieprzowa, konserwowa, chorizo);
- kiełbaski podsmażane, bekon smażony;
- potrawy z jajek: jajecznica, gotowane, sadzone, omlety jajeczne: z hiszpańskim serem i papryką, bez dodatków, frittata (rodzaj omletu z dodatkami w postaci łososia, papryki);
- kapary, oliwki, świeże i zapiekane pomidory, świeże ogórki, smażone pieczarki, świeża papryka, sałaty.
- biała fasolka w sosie pomidorowym;
- pieczone kulki lub talarki ziemniaczane, ryż z warzywami, makaron w sosie pomidorowym.
Codziennie na śniadanie były też płatki śniadaniowe w kilku rodzajach, jogurty naturalne, typu greckiego, mleko, trzy rodzaje dżemów, miód, nutella, świeże owoce. Pieczywo pszenne, razowe, kilka rodzajów bułek. Masło, margaryna. Na koniec można było zjeść coś słodkiego. Ciasteczka z ciasta kruchego, croissanty, smażone w trakcie śniadania małe donaty, ciasto marchewkowe z kremem angielskim, ciasto waniliowe. Były także ciasta, których nie znałem wcześniej: kaiserschmarrn (omlet cesarski), red velvet cake (warstwowe ciasto z serkiem mascarpone i biszkoptem w kolorze głębokiej czerwieni).
Oczywiście napoje też były dostępne: kawa, herbata i soki owocowe z automatów. Przygotowywane były też napoje w dzbankach z wody, owoców cytrusowych, ziół. Na dzień dobry, przy wejściu do restauracji można było się napić koktajlu na pobudzenie: imbir z sokiem pomarańczowym.
Coś na mieście?
Po sutym śniadaniu można było ruszać “na miasto”. Przez kilka godzin chodzenia w historycznych miejscach, podziwiając przyrodę i wspaniałe widoki można zgłodnieć. Na szczęście na Malcie popularne są sklepiki oferujące przekąski, które z pewnością zaspokoją głód. W tych miejscach można zjeść takie smakowitości jak:
- pizza w kawałkach (z chorizo, serem, pieczarkami, tuńczykiem, kiełbaskami, jajkiem);
- pastizzi - klasyczna przekąska maltańska, bułeczki z serem ricottą lub z pastą z zielonego groszku (można spotkać nadzienie z nutelli lub kurczaka, ale to nie jest klasyczne danie maltańskie);
- hobż biż-żejt - to maltańska wersja włoskiej bruschetty, choć jest bardziej bogata w możliwe dodatki.
Malta, choć to mały kraj, fascynuje pod każdym względem. Warto więc tę malowniczą wyspę odwiedzać, każdy znajdzie coś dla siebie.